piątek, 27 października 2017

(Nie taki straszny) pobyt w szpitalu na Spornej

 
Przez całe 3-letnie życie Jasia udało nam się uniknąć szpitali. Właściwie najgroźniejszą dolegliwością jaką złapał mój pierwszy syn było lekkie zapalenie oskrzeli. Być może  to zasługa tego, że nigdy jakoś specjalnie nie trzymaliśmy go pod kloszem (izolacja, unikanie miejsc publicznych itp), a może o prostu to dobre geny, bo i ja do chorowitków nie należę. Gdy zatem z zaledwie 4 tygodniowym Maksem dostaliśmy skierowanie do szpitala byłam nieco przerażona.
Powodem tego, że w ogóle udaliśmy się do pediatry była niewysoka gorączka (38) , jaką młody dostał w nocy. Leki przeciwgorączkowe zadziałały, rano miał już ledwo ponad 37, jednak podobno u dzieci do 3-go miesiąca życia gorączka to zawsze niepokojący objaw. Szybko udaliśmy się więc do przychodni. Pani doktor zbadała Maksa dokładnie i orzekła, że to zapalenie płuc. Szmer był co prawda ledwo słyszalny, poza tym młody nie miał żadnych objawów i był w swoim zwyczajowym dobrym stanie, niemniej poradziła aby pojechać do szpitala na rentgen płuc  i zdać się na tamtejszy personel.

Ponieważ moje doświadczenie ze szpitalem było żadne, nie wiedziałam czy lepiej jechać do Matki Polski czy na Sporną. Nie wiedziałam czego się spodziewać, czy nas zostawią, czy od razu zrobią badania (był piątek wieczór), co zabrać.. Próbowałam na szybko znaleźć coś necie ale mi się nie udało. Z myślą o tym, że ktoś z was może kiedyś potrzebować takiej wiedzy, poniżej znajdziecie kilka praktycznych informacji, jak wygląda pobyt w szpitalu na Spornej (bo ten w końcu wybraliśmy). Poniższy opis dotyczy pobytu na Oddziale VIII na drugim pietrze.

IZBA PRZYJĘĆ
Gdy wchodziliśmy na Izbę przyjęć spodziewałam się tłumu chorych dzieci i kilku godzin oczekiwania na badanie. Na szczęście ta wizja się nie sprawdziła. Podeszliśmy do okienka, dałam skierowanie i od razu zostałam poproszona do jednego z dwóch gabinetów lekarskich (wcześniej zmierzyli Maksowi temperaturę - miał tylko 37,1). Tam opowiedziałam dwóm lekarkom co się działo i dlaczego tu jesteśmy, po czym poprosiły o rozebranie dziecka. Obie Panie osłuchiwały go niezależnie. Żadna nic nie usłyszała, więc pojawił się cień szansy, ze jednak unikniemy szpitala. Dostałam jednak skierowanie na rentgen, który został wykonany od razu, a wynik z opisem dostałam po 10 minutach. Wróciliśmy do pokoju lekarskiego - tam zapadła decyzja o naszym przyjęciu na oddział. Najpierw jednak pobrano mi krew - podobno standardowa procedura w przypadku rodziców dzieci pozostających w szpitalu.
Na izbie znajduje się mały kącik dla dzieci - stolik z krzesełkami i trochę zabawek. Przydał się, gdyż do szpitala przyjechaliśmy razem ze starszym synkiem. Poza tym a terenie szpitala (na dworze) znajduje się także plac zabaw oraz ruchome tablice do zabawy.

WARUNKI NA ODDZIALE
Do szpitala przyjęto nas  w piątek późnym wieczorem. Oddział został właśnie oddany do użytku po remoncie, dlatego też byliśmy jednymi z pierwszych pacjentów, równocześnie z dwiema innymi mamami i ich pociechami. Przydzielanie do sal odbywa się na zasadzie podobnych chorób. Dlatego mimo kilkunastu pustych sal, my od razy trafiliśmy do wspólnej sali z 7-miesięczną Oliwką i jej mamą. Jeśli będziecie w szpitalu dłużej i wasz towarzysz czy towarzyszka wyjdzie do domu, musicie się przygotować, ze będą was przenosić. Niestety na oddziale jest bardzo dynamicznie (wszystkie sale były pełne już po czterech dniach), i aby zachować podobieństwo chorób i zapobiec zarażaniu dzieci, konieczne jest przenoszenie dzieci. Może być to frustrujące, wiadomo - nigdy nie wiadomo na kogo się trafi, ale dobro dzieci przede wszystkim..
Wszystkie pokoje są przeznaczone dla dwójki dzieci i ich opiekunów. Rodzic ma do dyspozycji leżankę wraz z pościelą (płatna 20 zł za dobę) oraz szafkę. Dzieci śpią w żółtych łóżeczkach z regulowaną wysokością poręczy. Pokoje są dość przytulne (przede wszystkim - w efekcie remontu - czyste), brakuje trochę bocznego oświetlenia (za to oczywiście były wszechobecne świetlówki na suficie). Choć z drugiej strony, nie jest ono niezbędne - zamiast ścian pokoje mają bowiem szyby, także drzwi są przeszkolone, można się zatem poczuć jak w programie "Wielki Brat". Nie daje to zbyt wiele prywatności, z drugiej strony stanowi pewną rozrywkę. Pokoi bowiem z założenia należy zanadto nie opuszczać aby nie roznosić zarazków po oddziale. Chodzi się w zasadzie do toalety (tu minus - jest jedna na cały oddział, jeden jest także prysznic - gdy oddział się zapełnił, robiły się kolejki) czy do lodówki. Przy lodowce jest mały stoliczek z czajnikiem i dwoma krzesłami, gdzie należy spożywać posiłki. Na początku (gdy było nas tylko kilka) tam następowała mala integracja z innymi mamami, gdy jednak wszystkie pokoje się zapełniły, kończyło się na krótkich uprzejmościach i szybkim zjedzeniu kanapek. Mikrofalówki na oddziale brak, zatem aby zjeść ciepły posiłek trzeba liczyć na wsparcie rodziny lub w czasie drzemki dziecka wymknąć się na dól do bufetu, który poza typowymi fast foodami typu hamburger, hot-dog i zapiekanka, codziennie serwuje dwa zestawy obiadowe (raczej skromne w rozmiarach, ale smaczne). W bufecie można się także zaopatrzyć w pieczywo, nabiał, przeróżne słodycze oraz oczywiście prasę i podstawowe środki chemiczne.


CO ZABRAĆ, CZEGO NIE BRAĆ
Na pewnym oddziale w Matce Polce koleżance pozwolono wnieść wózek dla synka - cóż, tu nie można mieć nic wielkogabarytowego - początkowo zabrałam Maksia w foteliku samochodowym myśląc, ze będę miała jakąś alternatywę dla leżenia w łóżeczku - niestety fotelik został od razu odesłany, z reszta faktycznie nie było gdzie go trzymać. Generalnie wszystkie  rzeczy maja być przechowywane w szafkach lub w skrzyni (takiej na zabawki) pod łóżkiem. Pościel zapewnia szpital, warto jednak zabrać własnego jaśka bo oczywiście nie dostajemy wygodnych poduszek z pierza. Poza tym - wszystko to co zabralibyście na kilkudniowy  - ubrania dla siebie i dziecka, kosmetyki, jedzenie dla siebie plus sztućce. Jedzenie przechowywane w lodówce musi być spakowane w torbę i podpisane. Menu szpitalne dla dzieci już jedzących  to słoiczki (obiadki i deserki), soczki oraz mleko modyfikowane.

ODWIEDZINY
Z założenia nie ma czegoś takiego jak odwiedziny - może ktoś przyjść "na wymianę" (ma to niestety sens gdyż większość sal jest na prawdę mała - nasza, widoczna na zdjęciu, należała do tych większych). W rzeczywistości, wszystko zależy od pielęgniarek, które dyżurują. Partner mojej "współlokatorki" spędzał z nami często po kilka godzin (co było miłą odmianą od szpitalnej codzienności, tym bardziej, ze był miłym kompanem plus przynosił nam zawsze świeże pieczywo :) Zdarzało się jednak, że jakaś pielęgniarka zajrzała, aby przypomnieć, ze tylko jedno z rodziców powinno przebywać na sali. Mój mąż niestety wpadał tylko na wymianę, gdyż miał pod opieką Jasia, a dzieci nie mają wstępu na oddział (gdy przychodził, ja zabierałam Jasia na plac zabaw). 
Ojciec, którego dane podajemy w momencie przyjęcia do szpitala, może nas zmieniać w każdej chwili bez konieczności zgłaszania tego faktu pielęgniarom. Inna osoba musi wpisać się w zeszyt u pielęgniarek, podając godzinę wejścia i wyjścia. Jeśli chodzi o godziny "odwiedzin", są one elastyczne.

ŻYCIE ODDZIAŁU
Zaraz po przyjęciu dziecko jest ważone (trzeba je wtedy po raz kolejny - w naszym przypadku chyba czwarty- rozebrać do pieluszki), następnie jest mu zakładany jest wenflon, który jest wymieniany na nowy maksymalnie co 4 doby. Tak tez zaczął się nasz pobyt na oddziale w owy piątkowy wieczór. Nim poszliśmy spać, Maksiu dostał tez już pierwszą dawkę antybiotyku. Życie szpitalne zaczyna się bardzo wcześniej, co jest związane ze zmianą zmian o godzinie 7 rano. Tak więc w naszym przypadku jeszcze przed 6 przychodziły pielęgniarki podać dzieciom probiotyk (to nas najbardziej frustrowało, bo o tej porze absolutnie wszystkie dzieci jeszcze spały, a w teorii probiotyk można podać przecież o dowolnej porze.. czasem jednak udało się dzieci nie pobudzić - wszystko zależało od sprawności pielęgniarek). Następnie była mierzona temperatura oraz odbywało się ważenie (ważenie było codziennie - zwykle ok.7). Dwa razy dziennie odbywał się obchód (w weekend zazwyczaj tylko raz) - około 10 oraz wieczorem - tu różnie, w zależności od ilości pacjentów - czasem o 19, czasem nawet o 21, co wiązało się nie raz z przetrzymywaniem maluchów by nie poszły spać. Podczas obchodu lekarz prowadzący informował rodzica o ewentualnych dodatkowych badaniach (bp. dziś ok. 14 pielęgniarka zabierze Państwa na usg brzucha itp). W pierwszej dobie zazwyczaj pobierana jest morfologia aby potem śledzić postęp wskaźników po podaniu antybiotyku. Poza tym - duuużo czasu wolnego, podczas którego zabawiamy nasze dzieci, walczymy o ich sen i jak się uda - czytamy książki.

PLUSY NASZEGO POBYTU W SZPITALU
W momencie gdy trafiliśmy do szpitala, często jeszcze spałam z Maksem w jednym łóżku. Gdy zobaczyłam, że do mojej dyspozycji będzie jedynie wąska leżanka, trochę się zestresowałam - czy młody będzie spał w szpitalnym łóżeczku? Na szczęście moje obawy nie spełniły się - Maksiu bez problemu przesypiał noce sam (oczywiście z przerwą na karmienie).  Mało tego - tak się zsynchronizowali z Oliwką, że zasypiali i budzili się praktycznie o tych samych porach. Trafiliśmy na prawdę na miłe towarzystwo - początkowo żałowałam, ze nie jesteśmy sami na sali, szybko jednak zrozumiałam, ze  możliwości porozmawiania z kimś jest dużo większym plusem (zwłaszcza gdy widziałam jak nudzi samotna mama za szybą). Do dziś z resztą utrzymuję kontakt z mamą Oliwki. Kolejnym plusem jest to, że miałam dużo czasu na lepsze poznanie Maksa. W domu byliśmy we trójkę razem  z Jasiem, poza tym miałam dodatkowe obowiązki - gotowanie, sprzątanie.. Tu mogłam w pełni skupić się na Maksiu, jego potrzebach, wczuć się w jego rytm jego snu i karmienia - bardzo mi to pomogło po powrocie do domu i z perspektywy - chyba jestem wdzięczna losowi za te kilka dni.. Ponadto, młody przyzwyczaił się do spania w trudnych warunkach - w hałasie, ostrym świetle - był to dobry wstęp do zamieszkania w jednym pokoju z trzyletnim bratem :) Zaakceptował też smoczka, którego wcześniej nie specjalnie lubił, co aktualnie bardzo ułatwia nam zasypianie.

PODSUMOWUJĄC..
Warto na koniec dodać, ze personel szpitalny był bardzo miły i pomocny - począwszy od naszego lekarza prowadzącego, poprzez większość pielęgniarek aż do Pani w okienku. Nie mam niestety porównania z Matką Polska - chciałabym się o tym nigdy nie przekonać. Myślę, że jednak sporo mam skorzysta, jeśli w komenatrzach podzielicie się swoimi doświadczeniami z innych szpitali czy oddziałów. Jak jest w Matce Polce? Podobnie, inaczej? Czy sale są jedno czy wieloosobowe? Jak z warunkami do nocowania dla rodziców, sanitariatami? Dajcie znać! Ale przede wszystkim - zdrowia dla waszych dzieci i oby ten post był wam całkowicie nieprzydatny!


17 komentarzy:

  1. Gratuluję 2 synka :) Przykro mi, że odwiedziliście szpital :(
    Mam pytanie troszkę intymne: Ile karmiłaś piersią Jasia? Ile planujesz Maxia?
    Czy Max też uczęszcza na rehabilitację?
    Przepraszam, jeśli zbyt bezpośrednio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasia karmiłam dopóki chciał tj do 15 m-cy, z Maksem planuje tak samo. Maks nie ma póki co wskazań do rehabilitacji, mam nadzieje ze tak zostanie :-) Pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Super :) fajna z Ciebie Mama, inna od tych z insta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Matce Polce, Oddział Pediatrii, Immunologii i Nefrologii- sale wieloosobowe (nawet 6 pacjentów plus opiekunowie!!!)Jeden prysznic na cały oddział i po dwie-trzy toalety. Szyby przeszklone. Dla opiekuna leżanka płatna, na łóżku z dzieckiem nie wolno. Bufet z dość smacznym jedzeniem. Jeśli chce się opuścić oddział- np do bufetu, należy wpisać się w zeszyt wejść i wyjść. Oddział raczej wizualnie słaby.
    Korczak, Oddział otolaryngologiczny. Bajka. Sale 3-4 osobowe. Nowiutkie. Każda wymalowana tematycznie (dżungla, ocean itp). W każdej sali łazienka z pełnym węzłem sanitarnym. Spać można z dzieckiem na łóżku lub poprosić o specjalny rozkładany fotel na noc. W dzień nie można korzystać z fotela ani siadać na łóżku dziecka. Minusem jest brak bufetu. Jest za to mikrofalówka i czajnik. Jest też pokoik zabaw i codziennie na jakieś 2-3 godzinki przychodzi pani pedagog o zabiera chętne dzieci do tej salki. Mama może wtedy wyskoczyć do spożywczego na zakupy lub spokojnie się wykąpać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, w Korczaku są bezpłatne metalowe szafki, zamykane na kluczyk, na okrycie wierzchnie itp rodzica :)

      Usuń
  4. Pobyty w szpitalu nigdy nie są proste i przyjemne, szczególnie jak pacjentem jest małe dziecko. Ale w Łodzi nie możemy narzekać na specjalistów, w https://ultimed.com.pl/ na przykład bardzo dobrych lekarzy udało mi się znaleźć. Ginekologa, stomatologa jak i diabetologa ostatnio dla babci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że już po wszystkim. My z moim synkiem też musimy do nefrologa się wybrać, problemy z nerką jakieś w badaniach wyszły. Na https://scanmed.pl/specjalizacje/nefrologia szukam specjalisty, z tego co czytam najlepsze poradnie i mają kilka w moim mieście. Nie będę na pewno czekać na wizytę długo.

    OdpowiedzUsuń
  6. The content of your blog is exactly what I needed, I like your blog,
    I sincerely hope that your blog a rapid increase in traffic density,
    which help promote your blog and we hope that your blog is being updated.
    casino ทางเข้า uplay365

    OdpowiedzUsuń
  7. Warto pamiętać, że szpital ma być przede wszystkim do leczenia pacjenta, a nie poczekalnią dla rodzica. Wielu rodziców skarży się na warunki, jednak to nie jest hotel..
    Dobrze jak w szpitalu jest działający system kolejkowy, który w znaczącym stopniu przyśpieszy cały proces obsługi w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  8. I really enjoyed visiting your blog. I would also like to share with you something for your benefit
    wordpress online
    ufa88kh.blogspot
    youtube
    SA GAMING

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapewniamy kompleksową opiekę zdrowotną w nowoczesnym otoczeniu. Skorzystaj z naszych usług medycznych, aby zadbać o swoje zdrowie z profesjonalnym podejściem. https://mri-lab.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Odkryj moc zdrowego mózgu z pomocą neurologa! Profesjonalna opieka, precyzyjna diagnoza i skuteczne leczenie. Inwestuj w swoje dobre samopoczucie i jakość życia. Dbaj o siebie już dziś! https://neurolog-sm.com/

    OdpowiedzUsuń