Co jakiś czas słyszę prośbę o opowiedzenie, jak wygląda mój typowy dzień z Jasiem (co ciekawe pytają o to nie tylko mamy, ale także "zwykli" znajomi, którzy są ciekawi co ja takiego robię przez cały dzień w domu). Chyba równie często ja proszę o to inne mamy, bo a nóż one robią coś inaczej, fajniej? Może się zainspiruję?
Wypracowanie planu dnia chwilę trwa, ale warto to zrobić. Dlaczego? Po pierwsze dzieci to lubią. Są spokojniejsze jeśli każdy dzień jest w miarę podobny do poprzedniego, co też ma odzwierciedlenie w ich nocnym śnie (niestety każdą większą wariację zwykle Jasiu odreagowuje dodatkową pobudką w nocy). Jeszcze większe plusy są dla mamy. Wiedząc, jak funkcjonuje twoje dziecko możesz lepiej zaplanować różne czynności takie jak spotkanie z przyjaciółmi, wizytę u lekarza czy wieczorne wyjście do kina.
Inspiracją do stworzenia pierwszego, tzw."prostego" planu dnia była dla mnie lektura książki Tracy Hogg "Język niemowląt". Dziś jestem już bardziej świadoma, lepiej też znam i rozumiem potrzeby Jasia, zatem plan jest dużo bardziej zoptymalizowany. Ale nadal bazuje na tej samej podstawie - dzielimy dzień na mniej więcej 3 godzinne bloki (w przypadku młodszego dziecka blok ma zwykle około 2 godziny). W każdym bloku nasze dziecko je, bawi się, a potem śpi. I tak w kółko. Zwykle z wiekiem bloki są coraz dłuższe, drzemki krótsze (albo w ogóle ich nie ma).
Moje dwa podstawowe założenia są takie:
- Rób ile się da z dzieckiem, nie w czasie jego drzemek (wtedy rób coś dla siebie)
- Pozwól dziecku na samodzielność w bezpiecznych warunkach (nie siedź nad nim cały czas, rób co masz do zrobienia, nadzoruj, upewniaj się czy jest bezpieczne)
Poniższej opis naszego przykładowego, "zwykłego" dnia. Oczywiście godziny są orientacyjne, zwykle plus minus pół godziny. Jednakże już po pierwszej porannej drzemce jestem w stanie w miarę precyzyjnie określić kiedy wyjdziemy na spacer, kiedy Jasiu będzie spał czy kiedy będzie miał kolejną drzemkę. No to zaczynamy..
***
6:30 - słyszę jakieś pojękiwanie. To sen? A nie, to Jasiu. Sprawdzam godzinę, szukam okularów, związuję włosy. Idę. Jeśli widzę, że jest zaspany i nie otworzył oczu, próbuję ze smoczkiem. Może jakoś dośpi sam w łóżeczku do 8? Jeśli oczy są wielkie i macha nogami i rękami, biorę go do nas do sypialni. W 90% to gwarancja dospania do budzika męża. Kilka minut ssania cycka (zawsze lewy), smoczek, tulimy i śpimy.
czasem udaje się go dalej uśpić.. |
..a czasem widać, że nie ma szans. |
wtedy zabieram go do nas i jest najszczęśliwszy (tata mniej :) |
BLOK 1 8:00 - 11:00
8:00 - pobudka właściwa. Leżing. Książeczka, zabawki. Zwykle tata nadzoruje, a ja robię szybki myk do łazienki. Zakładam spodnie od dresu i koszulkę, robię herbatę i wykopuję męża z łóżka. Tata szykuje się do pracy, a my podglądamy. Chodzimy za tatą krok w krok. Koło 8:50 robimy papa i zostajemy sami.
8:50 - śniadanie. Idziemy do kuchni, wpinam Jasia do wysokiego krzesła. Dostaje do ręki kuchenną zabawkę numer 1. Nastawiam kaszę mannę i wyjmuję naczynia ze zmywarki. Zmieniam zabawkę na książeczkę. Miksuję owoce, np. banana z jabłkiem. Połowę dodaje do swojej kaszy manny. Połowa dla Jasia. Domiksowuję mu jeszcze trochę kaszy jaglanej, a niech je, w końcu skończył już 6 miesięcy. Najpierw jem ja (on już jest w końcu po cycu, a ja głodna), potem Jaś. Czasem symultanicznie, ale z tym jest trudniej, bo Jasiu jest niecierpliwy i szybko domaga się kolejnej łyżeczki. I kolejnej. Gdy miseczka jest pusta zwykle płacze. Wtedy przechodzimy na chwilę na tryb smoczka. Jasiu sobie ciumka, a ja sprzątam po śniadaniu, nastawiam jakąś zupę go gotowania albo ogólnie ogarniam kuchnię. Generalnie zostajemy w kuchni ile się da - zwykle koło pół godziny.
8:50 - śniadanie. Idziemy do kuchni, wpinam Jasia do wysokiego krzesła. Dostaje do ręki kuchenną zabawkę numer 1. Nastawiam kaszę mannę i wyjmuję naczynia ze zmywarki. Zmieniam zabawkę na książeczkę. Miksuję owoce, np. banana z jabłkiem. Połowę dodaje do swojej kaszy manny. Połowa dla Jasia. Domiksowuję mu jeszcze trochę kaszy jaglanej, a niech je, w końcu skończył już 6 miesięcy. Najpierw jem ja (on już jest w końcu po cycu, a ja głodna), potem Jaś. Czasem symultanicznie, ale z tym jest trudniej, bo Jasiu jest niecierpliwy i szybko domaga się kolejnej łyżeczki. I kolejnej. Gdy miseczka jest pusta zwykle płacze. Wtedy przechodzimy na chwilę na tryb smoczka. Jasiu sobie ciumka, a ja sprzątam po śniadaniu, nastawiam jakąś zupę go gotowania albo ogólnie ogarniam kuchnię. Generalnie zostajemy w kuchni ile się da - zwykle koło pół godziny.
9:20 - zabawa. W pierwszym bloku zwykle czytamy/oglądamy książeczki, a potem Jasiu bawi się w swoim łóżeczku. Włączam mu karuzelę i tak jest w stanie wytrzymać nawet z 10-15 minut. Ja w tym czasie albo siedzę gdzieś blisko z telefonem albo książką, albo wstawiam pranie lub myję włosy. Ostatnio piszę bloga :) Gdy już jest mocne marudzenie, chodzimy sobie po domu (najwięcej czasu spędzamy robiąc głupie miny do lustra w łazience). Gdy pojawia się pierwszy ziew, wracamy do łóżeczka. Jasiu dostaje smoczka, włączam szumisia i czekam aż zaśnie. Czasem jest to 5 minut, czasem 20 (musi się najpierw wymachać nogami i 20 razy wyciągnąć i włożyć smoczka). Przeciętnie koło 10 zasypia.
10:00 - Poranna drzemka. Paradoksalnie zwykle najdłuższa (czasem nawet półtorej godziny, przeciętnie 40-60 minut). Co robię ja? Różnie. Suszę włosy, szykuje sobie ciuchy na spacer, wypijam herbatę, czytam, sprzątam albo piszę bloga :) Generalnie czas szybko mija..
BLOK 2 - 11:00 - 14:00
11:00 - słyszę płacz. oho, obudził się. Włączam mu karuzelę, wrzucam kilka zabawek i staram się dokończyć to, co robiłam zanim się obudził. Jak już bardzo marudzi, porywam go na przewijak. Dostaje cos do gryzienia i ślinienia. Ja w tym czasie usiłuję zdjąć piżamę, zmienić pieluchę i jakoś go ubrać. Nie jest to już takie łatwe jak kiedyś. Nie jest zbyt współpracujący jeśli chodzi o wkładanie bodziaka.. Ale jakoś dajemy radę. Wrzucam go na matę. W tym czasie ubieram się w wyjściowe ciuchy, zjadam jakąś małą przedspacerową kanapkę i szykuję wózek i ciuchy dla Jasia na spacer. Jeszcze cycek, świeża pielucha i jesteśmy gotowi na podbój osiedla.
12:00 - 14:00 - SPACER. Największa rozrywka dnia. Wysyłam smsa do dziewczyn, że wychodzimy. Czasem się łapiemy, czasem nie. Zaczynam od zakupów - póki nie śpi. Zwykle rynek albo Biedra. Potem do lasku widzewskiego. A czasem do parku koło Niciarnianej - tam są fajne kaczki. No i Lidl nieopodal. Czasem Jasiu prześpi pół godziny, czasem godzinę, a czasem dwie. W każdym razie chodzimy około 1,5 - 2 godzin. Nawet jak pada i wieje.
BLOK 3 - 14:00 - 17:00
14:00 - wracamy. Głodni. Także od razu do kuchni. Powtarzamy rytuał z rana. Odgrzewam sobie obiad. Zjadam, Jasiu bawi się zabawkami. Potem wybieram i podgrzewam Jasiowi jakiś słoiczek. A raczej słoik, bo apetyt ma wielki. I tak mija kolejne pół godziny. A potem - wszystko od nowa: przewijak, łóżeczko, mata (z naciskiem na wieżę przy macie). W międzyczasie wieszam pranie albo prasuję. Czasem wpadnie mój tata to jest trochę weselej. Generalnie bawimy się do pierwszego ziewnięcia. Wtedy łóżeczko, szumiś, smoczek i usypianie. Czas na kolejną drzemkę, tym razem krótszą, około 30-40 minut.
BLOK 4 - 17:00 - 20:00
17:00 - cycuś i przewijanie. A potem różnie. Ten blok cechuje pewna różnorodność. Wszystko zależy od tego, czy mąż prosto po pracy wraca do domu (wtedy bawimy się do jego powrotu około 18, a potem czas jakoś sam płynie gdy jesteśmy w trójkę) czy też nie. Jeśli nie, to często jedziemy do teściów, idziemy na drugi spacer albo ktoś nas odwiedza. Generalnie w tej aktywności jesteśmy (czytaj: ja jestem) spragnieni wrażeń i towarzystwa.
odwiedziny bliźniaków |
wizyta u dziadków |
spotkanie z kumplami z osiedla |
kolejny spacer |
19:30 - kąpiel. Działamy oboje: najpierw zabawy z tatą na przewijaku. Potem mama rozbiera i myje buzię. Tata kąpie. Mama wyciera i smaruje. Tata zakłada piżamkę. No a na końcu mama daje cycunia :) Usypiamy na zmianę, raz ja, raz tata. Trwa to 10-30 minut, w zależności od stopnia zmęczenia lub pobudzenia. Najważniejsze, że zawsze się udaje :)
20:00 - Jasiu śpi ->> czas dla siebie :)))
W nocy czasem trzeba się pofatygować do Jasiora. Czasem dwa razy, a czasem w skrajnych przypadkach pięć. Zwykle wystarczy podać smoczek, a czasem trochę się natrudzić aby spał dalej. Na szczęście obywa się bez karmienia. Średnio raz na tydzień mamy niespodziankę w postaci braku nocnych pobudek. Doceniamy to, choć pamiętamy nadal te cudowne pierwsze cztery miesiące kiedy przesypiał po 10-12 godzin bez przerwy. Było, minęło, mamy nadzieję, że pewnego razu wróci. Póki co wyszkoliłam się w nierozbudzaniu się :) Rano nawet czasem nie pamiętam, czy i ile razy wstawałam. Także nie narzekam, mimo wszystko wysypiam się. A jak nie, to poranna kawa ratuje sytuację :)
***
Czy wasze dni są podobne? O której zaczynacie dzień? O której "macie wolne"? O której zwykle chodzicie na spacer? Podzielcie się z nami doświadczeniami :) Zdjęcia waszych pociech mile widziane :)
Pobudka różnie, od 7 do 9:30...! Zależy ile wrażeń dnia poprzedniego, o której poszedł spać. Ale najczęściej 8-8:30. Po wyjściu z łóżka 10-15min na nocniku z bajką. Następnie śniadanie, na którym już nie zawsze bywam bo lecę do pracy ;)
OdpowiedzUsuńPo pracy radosne zabawy w domu, aktualnie na topie jest "pałac" kultury zbudowany z Lego Duplo, bądź spacer (kolejny, pierwszy z Mamą w ciągu dnia).
I tak w zabawie (z przerwą na owoce, czy deserek, a raczej bez przerwy, bo w trakcie) dochodzi 19:15-30. Wtedy kolacja. Kanapeczki, czy kaszka. Dobranocka i do wanny na pół godziny ;) W wannie są fajne kubeczki z dziurkami, wiatrak i dużo innych zabawek! Oczywiście jest też pasta na szczoteczce do zębów, która musi zostać uzupełniona ze 3 razy, bo jakoś szybko się zjada ;) Mycie głowy szamponem, reszta mydłem, no i "jaja" ze 3 razy ;)
Po kąpieli mama przejmuje Hubcia (wycieranie, kremowanie, itp), tata szykuje mleko, potem dobranocne zabawy w uciekanie przed piżamką i do łóżka. Mleko i spać ;) Zazwyczaj po mleku (albo w trakcie) zasypia a my mamy czas dla siebie. Czasem (ale to bardzo rzadko) trzeba przeczytać książeczkę, opowiedzieć bajkę, czy nawet porzucać "piłą". W nocy jak dzień był spokojny to jest spokojnie... do 5-6 śpi (oczywiście wierci się, zmienia pozycję, my wstajemy, przykrywamy, ale na spokojnie). No to tyle. Resztę dopisze Lila (przynajmniej tę część co ja jestem w pracy) ;)
coś masz z godziną na blogu, bo zamiast o 21:49 to niby o 13:49 to napisałem ;)
OdpowiedzUsuńMy zaczynamy dzień między 5 a 6.30 ( niestety ani cyc ani wspólne leżenie w łóżku nie działa) raz pierwsza wstaje Natalka a raz Oliwka. Generalnie jak Natalka wstanie pierwsza to śpiewa z radości i siostra zaraz za nią wstaje. Jak pierwsza wstanie Oliwka i mama musi wyśliznąć się z pokoju to 5-10 minut potem mamo-radar u Natalki daje o sobie znać i obie już razem psocą. Zawsze po pobudce jest zmiana pieluszek i między 7-7.30 śniadanko ( dla Natalki czasem ok 8, bo drugie po cycu). Potem panny są ubierane i Oliwka 7.50 schodzi z Tatą na dół do przedszkola ( mamy tak fajnie że u nas w bloku na parterze jest prywatne przedszkole :-)) I tak z Natalką zaczynamy nasze spokojne 4 godzinki we dwie. Po drugim śniadanku ( jakiś jogurcik + zmiksowane owoce) zawsze jest czas zabawy dla malucha i czas ogarniania mieszkania dla mamy, bo trzeba ograniczyć menu podłogowe do minimum ;-) Też mamy podzielony dzień na bloki pomiędzy drzemkami. Pierwsza drzemka zaczyna się między 9-10 i to jakieś 30-40 minut ( czasem jak domagamy się w czasie drzemki cyca to potrafimy i godzinę piętnaście pospać ) Jak wstajemy to dojadamy sobie cyca, przewijamy się, trochę bawimy i na 12 szykujemy się po siostrzyczkę do przedszkola. Potem od razu na spacer. Niestety minęły piękne czasy kiedy mogłam spacerować 2 godziny z wózkiem. Za to teraz mam taki podwójny na wypady z dwiema królewnami. Zawsze pierwszy przystanek to piekarnia bo Oliwka po obiedzie w przedszkolu musi jeszcze dojeść "bułę z serkiem" albo " bułeczkę chałeczkę" a i Natalka nie wzgardzi świeżą kajzerką do wymemłąnia. Spacer to mniej więcej godzina w zimowo-jesiennych klimatach bo potem starsza już ma dość a mama nie może już tyle się gimanstykować przy Natalce po całym placu zabaw. Spacer to zawsze jakieś spotkanie ze znajomymi mamami lub nianiami ( na Olecjowie jest masa niań) i dla mamy jakaś namiastka życia towarzyskiego. Powrót do domu między 13-13.30 i obiadek dla Natalki ( zupka warzywna z kurczaczkiem) i mamy ( czasem musi starczyć jogurt)a baja dla Oliwki. Potem jeszcze trochę wspólnej zabawy przy rysowaniu czy budowanie z klocków. Zmiana pieluch i około 15 Natalka robi drugą drzemkę. W tym czasie mama bawi się z Oliwką i o ile się da kończy prace domowe. Pobudka Natalki zawsze wieńczona cycem, przewijanie i wracamy do zabawy. Tata wraca około 16.30 więc potem jest trochę łatwiej dla mamy i może sobie wyskoczyć na 30-40 minutowe zakupy :-). I wracamy do zabawy w trójkę, bo tata musi sobie pogmerać w komputerze a i tak wszyscy wiedzą, że nie ma to jak zabawa z mamą ( ksiażeczki, wygłupianki, chowamy się ,szukamy i cokolwiek innego przyjdzie do głowy). Między 18.a 18.30 jemy kolację , Natalka zawsze ulubione kaszki a na koniec może sobie pobawić się łyżeczką. Jako, ze Oliwka nie śpi w dzień o 19 idzie z mamą do kąpieli a tata pilnuje Natalki ( najczęściej asystują nam w łazience, bo wieczorem bez mamy ani rusz). 19.30 Oliwka jest już w łóżeczku i pora kąpieli Natalki. Tata nalewa wody ( kąpiemy się już w dułżej wannie bo w małej chcieliśmy zalać łazienkę ) mama pluszcze, wyciera przewija, ubiera, czasem jeszcze daje cyca i idziemy spać. O 20 rodzice mają wieczór dla siebie. Oliwka od dwóch miesięcy wreszcie przesypia większość nocy więc do niej maksymalnie wstaję raz ( a nad ranem czasem sama przychodzi do nas do łóżka). Natalka najczęściej budzi się co 2- 3 godziny, najpierw na smoczka, potem na cyca, potem na smoczka lub przytul mnie a od 4 rano to już tak co 30 minut śpiewa sobie lub woła mamę. Bywają niestety i noce kiedy do Natalki muszę wstać 7-8 razy, ale po Oliwce jestem już zahartowana i te 3-4 godziny snu w zupełności wystarczają na regenerację. Generalnie z dwójką maluchów dzień pomimo jako takiego planu zawsze przynosi jakieś niespodzianki, których mama by sama nie wymyśliła ;-) Większe wahnięcia są w weekendy bo wtedy odwiedzamy dziadków, albo oni nas albo spotykamy się ze znajomymi, ale nie ma to jakiegoś większego wpływu na sen nocny.
OdpowiedzUsuńwow, ciekawie tak poczytać o waszych dniach, dziękuję wam :) faktycznie z dwójką dzieci już weselej :)
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń