niedziela, 8 marca 2015

Witaj wiosno!

Niedziela. Dzień, kiedy to tata staje się rodzicem numer 1, a ja jadę na siłownię, na zakupy albo nic nie robię. Przynajmniej w teorii :-) 

Dziś koło południa chłopaki jak zwykle wybrali się na spacer (oczywiście jak już rozstrzygnęłam dylemat dnia - jak ubrać Jasia skoro na dworze jest 12 stopni w cieniu?? Kombinezon odpadał. Ostatecznie obaj wyszli w grubych bluzach). Miałam zostać w domu, ale jak tu siedzieć w domu gdy za oknem wiosna? Pół godziny po ich wyjściu już byłam ubrana i dzwoniłam gdzie są. Pod klatką spotkałam koleżankę z bloku z synem (z resztą moim chrześniakiem) - oboje na rolkach (od razu pozazdrościłam - chyba kupię rolki! :-). Wspólnie ruszyliśmy na poszukiwania Jaśka i taty. 



I tak zwykły spacer przerodził się w wesołą wyprawę. Ponieważ Kuba dopiero uczył się jeździć, było dużo śmiechu (i dużo zmęczenia w obu rękach..). Oczywiście nie mogło być mowy o spaniu Jasia. Szybko jego wózek stał się podpórką do jeżdżenia, a Jasiu przeskoczył na ręce taty. W moje ręce zaś trafiły piękne żółte tulipany na dzień kobiet :-) 



Wniosek - czasem wspólny spacer bywa fajniejszy niż czas dla siebie :-) Jednak chyba najszczęśliwsza jestem wtedy, gdy rodzina jest w komplecie i świeci słońce ☀ 










Ps.A jak wasze niedzielne spacery?  :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz