wtorek, 26 maja 2015

Muzeum Kinematografii - z niemowlakiem TAK, ale bez wózka


Pogoda w miniony weekend nie sprzyjała plenerowym rozrywkom. Dlatego też postanowiliśmy wybrać się do Muzeum Kinematografii na Placu Zwycięstwa. Oboje z mężem pamiętaliśmy je mgliście z dzieciństwa jako miejsce, które może mieć coś ciekawego do zaoferowania dzieciom, zaś gdyby jednak Jasiowi nie przypadło do gustu, nieopodal mieliśmy Park Żródliska, a w nim Tubajkę, sklepo-kawiarnię przyjazną najmłodszym.

 

Siedzibą Muzeum jest pochodzący z połowy XIX w. pałacyk Karola Scheiblera, nieopodal łódzkiej "Filmówki". Wejście znajduje się z boku budynku (niegdyś było od frontu). Na zwiedzanie zabraliśmy wózek, wszak byliśmy razem, zatem wydało nam się, że nie będzie problemu (w sensie będziemy wnosić po schodach jeśli takowe będą). Przy kasie zobaczyliśmy windę, co utwierdziło nas w słuszności decyzji. Nabyliśmy bilety (koszt 10zł od osoby dorosłej, Jasiu bezpłatnie) i zostaliśmy pokierowani na dół (kilka schodów - pikuś). Zwiedzanie rozpoczynała zmodernizowana ekspozycja "OD NEGATYWU DO KOPII".
 


 
Poziom zamykała wystawa czasowa, PLAKATY Z MINIONEJ EPOKI ukazująca polskie plakaty filmowe przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Większość prac jest bardzo oryginalna i pełna podtekstów - w tej części spędziliśmy sporo czasu. Jasiu nadal spokojnie jechał w wózku, mniej lub bardziej zainteresowany.


Następnie mieliśmy do pokonania kilka schodów, bez problemu chwyciliśmy jednak wózek w dwie osoby. Znaleźliśmy się na poziomie zero, przy dawnym wejściu. Na tym poziomie można poznać Historię Scheiblerów i ich filmowy pałac. Będąc w połowie zwiedzania parteru spotkaliśmy Panią, która wyraziła duże zdziwienie, że jesteśmy z wózkiem wszak "powinniśmy go byli zostawić przy kasie" (dziwne, że nikt nam nie doradził..). Okazało się, że czekają nas jeszcze dwa kolejne poziomy, na które wiodą coraz bardziej strome i kręte schody.. Co prawda była stara (oj stara..) winda, ale była za mała by zmieścił się do niej wózek. Ostatecznie  więc ja zostałam z Jasiem na rękach (Pani zaprowadziła nas do sali, gdzie można było obejrzeć fragment bajki i jednocześnie by byliśmy widoczni na ekranie!), a mój mąż jakimś skrótem zaprowadził wózek do wejścia. Potem ruszyliśmy wyżej (schody faktycznie były dość kręte, z wózkiem byśmy się namęczyli).
 
 
Na kolejnym poziomie mogliśmy obejrzeć wystawę czasową "IDA THE FILM . Polska historia na światowych ekranach". Były zdjęcia z kulis kręcenia filmu, zapiski oraz nagrody, które otrzymał film (niestety poza Oscarem). Były też plakaty z filmy z innych Państw - ich ilość była na prawdę imponująca..Jasiu będąc na rękach, nagle dużo bardziej zainteresował się wystawą. Zwłaszcza ciekawiły go wszelkie "ruchome obrazki" tzn fragmenty filmów wyświetlane na ścianach czy na tabletach.
 
 
Na szczególną uwagę, w kontekście wizyt w muzeum z dziećmi, zasługują dwie kolejne wystawy. Pierwsza z nich to "LATAJĄCA MASZYNA". Cóż to takiego? Ja nie wiedziałam :) To wyprodukowany w technologii 3D film fabularno-animowany dla dzieci i młodzieży, którego budżet wyniósł dziewięć milionów euro. Zdjęcia powstawały na 20 różnych planach, w 20 scenografiach mieszczących się w wielkim studio w Łodzi.  Zobaczyć tu można fragmenty scenografii (ulicę Paryża z zabytkowymi, XIX-wiecznymi kamienicami), lalki: głównych bohaterów filmu,  oraz samą „latającą maszynę". Jasiu był zachwycony :)
 

 
 
Warto dotrzeć na samą górę muzeum (mimo dużej ilości krętych schodów), gdyż znajduje się tam wystawa "PAŁAC PEŁEN BAJEK". Znajdziecie tu  fragmenty scenografii i planów filmowych, a także lalki, rysunki i zdjęcia. Jasiowi się podobało, bo robił "UUUU!" :)
 


 
Wycieczka po Muzeum zajęła nam trochę ponad godzinę. Dzięki elementom multimedialnym oraz wystawom skierowanym typowo dla dzieci, nasz syn bez problemu wytrzymał ten czas. Dlatego też myślę, że możecie spokojnie zabrać tam wasze dzieci, nawet jeśli są jeszcze pełzającymi szkrabami. Zamiast wózka, weźcie jednak lepiej chustę lub nosidło (mój mąż pod koniec wystawy z ulgą odłożyła Jasia do wózka - jednak jest już co nosić..).
 
A jak już zdecydujecie się na wizytę w Muzeum, grzechem będzie nie zajrzenie choć na chwilę do Tubajki :) Na kawę i ciacho oraz chwilę relaksu dla malucha :)
 




 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz